Targowisko miejskie w Starachowicach cieszy się dużym zainteresowaniem mieszkańców miasta i okolicznych miejscowości ze względu na dużą różnorodność dostępnych towarów. Jego lokalizacja przy uczęszczanym ciągu komunikacyjnym sprawia, że jest atrakcyjne z punktu widzenia handlowego i zapewnia dużą ilość kupujących. Targowisko posiada własny parking, dzięki czemu kupujący nie mają problemu z pozostawieniem swoich samochodów. Czynne jest we wtorki, czwartki i soboty, dodatkowo, w okresie letnim, od lipca do października, odbywają się w środy i piątki tzw. przedtargi, w godzinach popołudniowych i wieczornych. W ubiegłym roku plac targowy przeszedł dwuetapową modernizację. Sprawdziliśmy jak handel w nowych warunkach oceniają handlujący oraz ich klienci.
Starachowicki plac targowy jak nowy
W ubiegłym roku na starachowickim placu targowym prowadzono gruntowne prace modernizacyjne, wiązało się to z pewnymi utrudnieniami a kupcy z remontowanych części placu musieli przenieść swoje stoiska na parking samochodowy.
Prace przy przebudowie Targowiska Miejskiego rozpoczęto wiosną, w ramach pierwszego etapu utwardzono betonową kostką brukową ponad 5, 5 tys m. kw. powierzchni placu handlowego, wybudowano nową kanalizację deszczową na terenie inwestycji wraz z przyłączem do istniejącego kolektora w drodze Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, wybudowano nowe oświetlenie terenu, kanalizację teletechniczną i instalację niskoprądową, utwardzono również ciągi komunikacyjne, miejsca parkingowe, zamontowano elementy wyposażenia targowicy: wiaty śmietnikowe, kontenery na odpady.
Natomiast kolejny, II etap prac obejmował m.in.; wykonanie oświetlenia placu, utwardzenie kolejnych metrów kwadratowych terenu betonową kostką brukową, ogrodzenie części objętej remontem, wykonanie nasadzeń ozdobnych krzewów ustawienie ławek i koszy. Stare zardzewiałe stoły i stoiska tzw. szczęki zastąpił mini pawilon handlowy. Starachowickie targowisko miejskie zyskało pod względem wizualnym, ogromnej poprawie uległy warunki do prowadzenia handlu.
Pół wieku na to czekaliśmy
Pan Adam Sałata starachowickim targowiskiem administruje od kilkudziesięciu lat, nic tu nie umknie jego uwadze, a na temat handlu może rozmawiać godzinami. Jak mówi na ten remont czekaliśmy 50 lat.
- Znacząco poprawiła się estetyka tego miejsca i warunki dla handlujących i kupujących. Pół wieku czekaliśmy na to. Modernizacja targowicy trwała od wiosny do jesieni 2018 r. Zrobiona została nowa nawierzchnia na placu targowym, wykonano instalację odprowadzającą wody deszczowe, czego dotychczas nie było - mówi administrator. - Teraz nie ma kałuż po deszczu, jest równa nawierzchnia dzięki czemu osoby handlujące nie mają już problemów z rozstawieniem namiotów do handlu a mieszkańcy na zakupy przyjeżdżają z wózeczkami i bardzo sobie to chwalą. Przed przystąpieniem do remontu były spotkania kupców z prezydentem i dyskutowano, czy stawiamy wiaty, czy nie. Handlujący stwierdzili, że na innych targowiskach, takie zadaszone wiaty czasem powodują utrudnienia w ruchu klientów i nie chcieli. Być może w trzecim etapie modernizacji, który jeszcze przed nami zostanie taka wiata wykonana na części przemysłowej targowiska.
Na terenie targowiska obecnie znajduje się około 500 miejsc do prowadzenia handlu.
- Niestety przez markety, które powstają jak grzyby po deszczu handel na targowiskach notuje spadek, dotyczy to głównie branży przemysłowej, natomiast nie dotyczy to handlujących warzywami i owocami – opowiada pan Adam - Niebawem ruszy wiosenna sprzedaż sadzonek krzewów, drzew i kwiatów. Ruch też będzie w okolicy świąt, bo dla nas sezon trwa od kwietnia do października wtedy mamy najwięcej klientów. Jakie słyszę komentarze klientów na odnowiony plac handlowy? No nareszcie. Jak dobrze, że w końcu mamy plac targowy z prawdziwego zdarzenia. Ludzie są zadowoleni.
Po prawej stronie placu, w sąsiedztwie parkingu powstał mini pawilon handlowy do którego swój asortyment przeniosła część kupców. Jedną z takich osób jest pani Małgorzata Górska, która artykułami chemicznymi na targowisku miejskim handluje od 25 lat.
- To jak wyglądała moja praca wcześniej, a jak wygląda teraz, nie da się porównać. Wcześniej miałam stoisko typu szczęki, na targ przyjeżdżałam bardzo wcześnie rano i przez około półtorej godziny musiałam rozkładać towar – mówi pani Małgosia - Teraz praktycznie mam sklep, który otwieram i kiedy skończę pracę zamykam. Wcześniej składanie i rozkładanie stoiska to było dla mnie dodatkowo około 2 godzin pracy. Czyli teraz mam dodatkowe 4 godziny zaoszczędzone.
Pan Marek Domański sprzedaje produkty nabiałowe, wcześniej sprzedaż prowadził pod namiotem teraz jak mówi jest dużo lepiej, bo nie wieje i nie trzeba rozkładać namiotu tylko przydałoby się więcej kupujących.
- Myślę, że wszyscy są teraz zadowoleni z nowych warunków, na pewno nie możemy narzekać – mówi nasz rozmówca.
O opinię zapytaliśmy też kupujących, pani Mieczysława na miejskiej targowicy zakupy robi od kilkudziesięciu lat, jak mówi pamięta czasy kiedy na placu handlowym stały furmanki zaprzężone w konie.
- Zakupy na targowicy to tradycja – mówi pani Mieczysława. - Mam swoich handlujących u których od lat robię zakupy, jak śmietana i ser to od pani Bogusi, wędlina to u pani Hani, jak wołowina na niedzielny rosół to u pana Sylwka, a jak chemia to od pani Małgosi. Znamy się już tak dobrze, że można bez pieniędzy robić zakupy, co mi się parę razy zdarzyło, bo wybrałam się na targ, a zapomniałam portfela ale nie było problemu, pieniądze oddałam przy kolejnych zakupach.
Na targowicy każdy z klientów ma „swojego” sprzedawcę u którego od lat robi zakupy. To nie to, co w markecie, gdzie klient anonimowo i w pośpiechu z taśmy pakuje rzeczy do torby. Zakupy na targowicy to cały proces, któremu towarzyszą długie rozmowy bo trzeba opowiedzieć co nowego u rodziny, omówić bieżącą sytuację polityczną i gospodarczą. Nikt nikomu nie przerywa, nikt się nie złości i nikt nie spieszy.